środa, 5 sierpnia 2009

Istari

























Dzień dobry stary,
hokus pokus czary mary.

Doczytuję "Niedokończone opowieści", które, jak się okazuje, są tak samo dziełem J.R.R. Tolkiena, jak i jego syna, któremu Przeznaczenie wyznaczyło rolę badacza grzebiącego w notatkach wielkiego ojca. Zdarzają się tu niezwykle ciekawe dla mnie fragmenty (jak "Dzieci Hurina", równie gorzka "Żona marynarza", rozdziały dotyczące Galadrieli, Hobbitów, Druedainów czy Istarich), ale i nużące opisy bitew, wywody filologiczne, tudzież kilometrowe tłumaczenia, dlaczegóż to Gollum wiedział coś, czego nie wie Eomer, choć wie o tym zarazem Saruman oraz jakaś postać z jakiegoś portu na południu Śródziemia, o której pierwszy raz w życiu słyszę. Nie wspominając o różnych wersjach tych tłumaczeń odnalezionych przez Christophera Tolkiena na marginesie skrawka papieru, zresztą niekiedy wersjach zakreślonych przez pisarza, mam nadzieję, że nie wyjętych ze śmietnika. Jest to książka na pewno godna przeczytania, ale polecam raczej fanom Tolkiena i zabaw słowotwórczych.

Powyższy obrazek przedstawia dwóch Istarich, a która to konkretnie scena - pozostawiam do odgadnięcia. W każdym razie jedna z kluczowych we "Władcy pierścieni". Nie było tam nawalania się laskami (jak u Jacksona) ani nawet wyładowań elektrycznych. Po prostu się spotkali, porozmawiali, Gandalf został uwięziony.

Ostatnio stwierdziłam, że Gandalf to moja ulubiona postać z całej tolkienowskiej mitologii. Doganiają go niekiedy Beleg i Eowina (choć nie wykluczam, że o kimś zapomniałam).

Co tu jeszcze dodać? Patetyczny Saruman nie lubił Szarego Pielgrzyma. Zaczęło się od zazdrości o Naryę Czerwoną, pierścień, który otrzymał Gandalf od pewnego wielkiego Elfa. Potem niechęć się nasilała. Poszło m.in. o ziele hobbitów. Gandalf je palił, Saruman wyśmiewał, ale w sekrecie też się uzależnił, dlatego zaczął je przemycać z Shire do Isengardu. I dlatego Meriadoc i Peregrin mogli znaleźć co nieco w sarumanowej spiżarni.

Aha... przepraszam za przerwę w pisaniu. Ostatnio spędziłam kilka dni w Trójmieście (trzeba trochę pochodzić po plaży latem, czyż nie?), potem miałam małoletnich gości, co to trzeba za nimi biegać żeby nie spadli ze schodów, a teraz znów wyjeżdżam, więc pewnie będzie ponownie mały zastój na blogu. Więc pozdrawiam i życzę wakacyjnego odpoczynku.

2 komentarze:

dyanna pisze...

I like your blog.I'm waiting for your new posts.

Kolleander pisze...

Thank you:) I'm glad you like it although my posts are in such a rare language. I trust my pictures are enough:)