poniedziałek, 14 września 2009

Boska Tippins

























Nadal w klimacie "Naszego wspólnego przyjaciela".

Tippins lubi uderzać wachlarzem swoich domniemanych wielbicieli. Nie mam pojęcia, komu to dodaje prestiżu, tym bardziej zagadką pozostaje dla mnie, co na ten temat sądzi sama lady Tippins.

Po lewej stronie Tippins: Mortimer Lightwood, jej notariusz skazany na częste spotkania z tą salonową lwicą. Klientka zmienia co chwilę testament, choć nie ma nic do zapisania.

Po prawej stronie Tippins: pan Twemlow. Warto mieć go u siebie, ponieważ fatum wyposażyło go w kuzyna - lorda. Twemlow, jako człowiek pozbawiony wyostrzonego zmysłu obserwacji, a już na pewno nie posiadający umiejętności wyciągania z nich daleko idących wniosków, zupełnie nie wie, o co chodzi na tych salonach. Za każdym razem, gdy ludzie zupełnie sobie nieznajomi okazują się przyjaciółmi już po godzinie, Twemlow dostaje zawrotów głowy. Ci, którym w ogóle zdarzy się spojrzeć na Twemlowa, mówią wtedy: Facet słabnie. Widać nie jadł lunchu.

Brak komentarzy: