Niestety nie znam żadnego skeczu Potemów o Roszpunce, jedynie o królewnie w wieży (doloż moja, doloż!) i Rycerzu Bolko z Sierocińca.
Za to wymyśliłam fabułę filmu sensacyjnego pt. "Królewna w płonącym wieżowcu". Główna bohaterka dostaje się do biurowca, którym zawładnęła organizacja W.I.E.D.Ź.M.A., podająca się za terrorystyczną. Królewna, uwięziona w tym biurowcu, znosi wiele przeciwności losu, by dać znak ślamazarnej policji, że nie jest to tak naprawdę organizacja terrorystyczna, ale zwykła grupa przestępcza (grając na zwłokę, chce dobrać się do skarbca i zwiać z jego zawartością helikopterem). A więc ta królewna musi tam nawet chodzić boso po szkle (co to dla niej, syrenka musiała stąpać jakby po ostrzach sztyletów, będąc człowiekiem; o niedogodnościach księżniczki śpiącej na ziarnku grochu nie wspominając). Oczywiście kontaktuje się za pomocą krótkofalówki z księciem. Jest on gliną i Afroamerykaninem, i siedzi pod wieżowcem w radiowozie.
Muszę jednak zatamować mój bełkot wynikający ze zmęczenia. Dziś koniec sesji, wszystko pozaliczałam, ale jestem potwornie śpiąca, i nie wiem po co ja właściwie robię takie długie wpisy.
4 komentarze:
Czy to w tej wersji Roszpunka mówi "Yupikayey, motherfucker" zanim zlikwiduje smoka?
Właśnie w tej.
Ech, no nie, czyżby nakręcili ten film zanim napisałam scenariusz? ;[
Zapomniałaś dodać: w białym, pełnokrwistym, dzielnym radiowozie, który bił oponami o ziemię...
Tak mi się skojarzyło, że w klasyce kina bollywoodzkiego, filmie "Sholay", była scena, w której bohaterka została przez złych bandytów zmuszona do tańczenia na rozbitym szkle. Gdzieś wyczytałam, że to metafora gwałtu.
M.
Prześlij komentarz