wtorek, 16 lutego 2010

Man of constant sorrow

















Kiedyś (na wszelki wypadek podkreślę, że dawno temu) stwierdziłam, że w filmach akcji ci źli powinni nosić czarne koszulki, a ci dobrzy białe. Dzięki temu, przyłączając się do oglądania w połowie filmu, nie musiałabym męczyć innych pytaniami w stylu "o co tu chodzi?", a emocjonalnie zaangażować się w fabułę i kibicować właściwej stronie Mocy. Przypomniałam sobie o tym, kiedy oglądałam ostatnio "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", a konkretnie mówiąc finałową scenę pojedynku.

Genialny film. Każda scena w nim jest wspaniała, każda nuta i każde słowo. Nie sposób wymienić wszystkich jego zalet... jedna z nich siedzi na powyższym obrazku. Poświęciłam jej (tej zalecie) ok. 2 sekund teledysku (i ach, na pewno dostanę Oscara ze względu na to Odwołanie!). Wydaje mi się, że nawet trochę zbyt dużo czasu straciłam na te dwie sekundy. Oj, za dużo, niepotrzebnie. No ale nic to. Wracam do roboty.

P.S. Przypomniała mi się też scena z "Siódmej pieczęci": kiedy rycerz i Śmierć zasiedli do gry w szachy i zauważyli, że Śmierci przypadły te białe pionki, natychmiast przekręcili szachownicę. Do teraz nie jestem pewna, czy mi się to nie przywidziało albo nie przyśniło!...

7 komentarzy:

oessu pisze...

ten sam schemat jest w większości bajek (głównie zachodnich) gdzie zła babajaga albo inny dziwoląg jest zawsze brzydki a dobra lala śliczna. Tym samym uczymy dzieci, że jeśli ludzie niezbyt piękni są niedobrzy. A to z tą śmiercią i szachami dobre ;)

martencja pisze...

My z koleżanką doszłyśmy kiedyś do wniosku, że pozytywni bohaterowie powinni jeździć na białych koniach, a negatywni - na czarnych. Byłyśmy więc bardzo oburzone, że Alan Rickman w "Robin Hoodzie" dosiada siwka. No ale JEMU to być może można wybaczyć...

M.

Kolleander pisze...

I dzieci potem myślą, że kiedy zaczną być grzeczne, to zładnieją ("Piękna i bestia";).

No tak, jeśli dobry, to prawie że w 99,999... procentach ładny! A jeśli chodzi o złych, to sobie przypomniałam, że np. istnieje wersja Kopciuszka, w której złe siostry są ładne. W Królewnie Śnieżce macocha jest niby second best po Śnieżce, no ale zawsze prawie na szczycie. Królowa Śniegu też do odpychających raczej nie należy...

A co do siwka - może i dobrze? Rickman jest tam już taki czarny, że by się zlewał z tym koniem:P A poza tym - no jak to, przecież konie mają własną tożsamość moralną! Dlaczego zwierzę miałoby przejmować na siebie winy swojego pana?;]

P.S. Hmm, czarny/biały to w samej rzeczy schematyczne rozwiązanie. Z tego względu może by tak: ci źli w seledynowych koszulkach i czerwonych kolanówkach, ci dobrzy w żółtych koszulkach i zielonych kolanówkach. To by sie sprawdzało w scenach wielkich bitew w filmach hist., bo oni się tam zawsze tak zmieszają, że nigdy nie wiem co i jak.

martencja pisze...

Ja chciałam zwrócić uwagę, że właśnie Alan Rickman w "Robin Hoodzie" (i nie tylko) to najlepszy dowód na nieprawdziwość stwierdzenia, że zły zawsze równa się brzydki!
;)

M.

Kolleander pisze...

On jest przecie brzydki bardzo! Ale w taki uroczy sposób:D

Poza tym, jeśli chodzi o moje lubienie Rickmana, estetyczny wzgląd nie jest decydującym;]

martencja pisze...

Coooooo??? Alan brzydki???????? Jak możesz tak bluźnić!?!? Piękny jest i bass!

M.

Kolleander pisze...

:D:D:D