Smok od Tolkiena, konkretnie z "Dzieci Húrina". Jego głównym zadaniem w tej opowieści jest nadciąganie oraz połączone z tym: zianie ogniem, sianie zamętu, śmierdzenie, powodowanie poważnych strat materialnych, mordowanie, deptanie zieleni, doprowadzanie do upadku, zwodzenie Túrina itd.
Co ja tak ostatnio mhocznie? Co wpis, to mhoczniej. I coraz bardziej kiczowato. Muszę się opanować, bo niedługo zacznę wrzucać czachy ubrane w sutanny i oblane krwią.
4 komentarze:
I jeszcze mieszaniem ludziom w głowach się zajmował. Jak, nie przymierzając, Ben Linus z "Zagubionych" - to czasem aż fascynujące patrzyć, jak prawie zawsze udaje mu się zrobić bohaterom wodę z mózgu, nawet mimo że oni doskonale sobie zdają sprawę, że będzie usiłował to zrobić.
Ale mi się dygresja serialowa zrobiła;]
I widzę jeszcze, że stosujesz Dramatyczne Kadrowanie;)
M.
Niestety nie oglądałam Zagubionych i nie wiem, kto zacz ten Linus:( Domyślam się jeno że jest nieco przystojniejszy niż przeciętny smok.
Co do kadrowania, mam nadzieję, że to nie wygląda, jakby drzewa rosły na ukos czy coś... Próbowałam coś wymyślić, żeby zawrzeć tolkienowski darknes-end-szadoł, a te drzewa z mojego okolicznego lasu były takie jakieś za pionowe;>
Bardzo piękny darkness i piękny szadoł, bardzo dhamatyczny;)
A Ben Linus wcale przystojny nie jest. Nawet nie przystojniejszy od przeciętnego smoka, śmiem twierdzić. Może dlatego musi nadrabiać mieszaniem ludziom w głowach. Oraz dlatego, że miał skopane dzieciństwo, rzecz jasna.
M.
Dzięki:)
Sprawdziłam - ło rety, Linus jest rzeczywiście jakiś taki nie tego...
Prześlij komentarz