Przesłuchałam tą piosenkę już kilkadziesiąt razy. Czy tylko mi się zdaje, że młody Neil Young przypomina pewnego młodego Indianina o reżyserskich aspiracjach z "Przystanku Alaska"?
Kilka dni temu wybrałam się z koleżanką na teledyskowe warsztaty przy okazji Yach Film Festival w Gdańsku. Zupełnie nie wiedziałyśmy, co nas tam spotka i czy uda nam się wejść. Warsztaty odbyły się pierwszy raz (wcześniej był to przede wszystkim sam konkurs) i w przeciwieństwie do tego, czego się spodziewałam, nie trzeba było nic kręcić, a siedzieć w zimnym kinie studyjnym, słuchając i oglądając przez cały dzień. Było warto. I pomysleć, że do ostatniej chwili się zastanawiałam, czy w ogóle jechać...
Krótko przed warsztatami uznałam za stosowne poznać w jakimś stopniu twórczość Tima Pope'a, którego można było tam posłuchać na żywo(!); jest całkiem zabawny, rzuca anegdotkami, i ma prawidłowy angielski akcent! Jego teledyski to najwyższa półka. Stoi za wieloma widjos np. dla The Cure (kojarzy ktoś pajęczynowy "Lullaby"?) czy Neila Younga (np. "Wonderin'").
Aha... wypada wspomnieć, że wypowiadali się też: operator Terence Bulley i oscarowy wizjoner Zbig Rybczyński, który posługuje się językiem polsko-angielskim ("artyści, uczcie się programowania kompjuterowego!").
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz