poniedziałek, 25 października 2010

Szerloczek


Alternatywny tytuł: "byle do marca".
Jej, jak ja lubię rysować takich twarzowców.

Dla dwóch przyszłych Japonistek, w podziękowaniu za kilka miłych dni. Jeśli chodzi o pomysł na przyjemnie spędzony wieczór, nie ma to jak dobre angielskie jaoi, miłe towarzystwo i paruszki (niam! niamniamniamniam).

12 komentarzy:

Filip Brunelewski pisze...

Jeeeeej! Dziękuję ^^ A więc dołączyłaś do grona tych, którzy w mękach czekają na wiosnę ;)

Szerloczek ^^

Watson ^^

różowy telefon ^^




[moe!!!!!!!] <- to już był mój głos wewnętrzny

m pisze...

Jakie to wszystko prawdziwe... Brutalne oczywiście, ale prawdziwe.
A jaki on Ci uroczy wyszedł (żebyś słyszała reakcję Filipa ^^)!
Gdybyś go chciała kiedyś przenieść na jakiś większy format, a potem się go intencjonalnie (pieniądze) pozbyć, to widzę co najmniej dwie osoby chętne i gotowe.
Nie można też zapominać o wspólnych obiadkach i obiecanych dalszych odsłonach gier planszowych! Czekamy! Oć, oć!

Filip Brunelewski pisze...

A, jeszcze jedno. To wcale nie jest yaoi, tylko odrobinka fanservisu.

Ja Ci jeszcze pokażę "jałoi", mniahmniahmniah ;>

martencja pisze...

Yaoi! No doprawdy!

Jedyne, czego Twojemu wybitnemu dziełu brakuje, moim zdaniem, to oddanie elfich ocząt pięknego Benedykta:)

A o co chodzi z marcem, że się tak wścibsko i nieładnie zapytam?

M.

Kolleander pisze...

Oczywiście cieszę się, że podoba się!:)

F.B. -> przyznam, że trochę czekam nawet...:] Ale najpierw muszę jeszcze obejrzeć środkowy odcinek.

M. -> postaram się druknąć. To prezent, więc nie wiem, o jakich pieniądzach mowa. Byle bym tylko pamiętała z moją sklerozą, żeby zanieść do drukarni:/ Gdy planszowe - ależ jak najchętniej!X) Tudzież niedzielne obiadki tymbardziej!!

Martencja -> niestety! przy takim elfim pięknie moje możliwości zawiodły:D Jeśli o marzec chodzi, to w marcu ma być ponoć kolejna seria (tylko że nie wiem, iluodcinkowa... czyżby znowu trylogia?)

acha... perspektywa ujrzenia prawdziwego jałoji - już się boję:D To jakby wejście na kolejny level w poznawaniu Japonii -.-' Jakby;)

martencja pisze...

Tak podejrzewałam. No więc nie chcę Cię martwić, ale następna seria będzie dopiero za rok, tzn. jesienią 2011. Aż postanowiłam sprawdzić, coby nie było, że mam zwidy. Podaję za BBC News: "Creators Mark Gatiss and Steven Moffat have promised 'baffling new puzzles, old friends and new enemies' in three new episodes due in autumn 2011." Przerwa powodowana głównie tym, że twórcy serialu zajmują się w międzyczasie swoim drugim dzieckiem, tzn. "Doctor Who". A że ja jestem również fanką Doktora, i to dłużej niż Sherlocka, to tak czy inaczej na tym wygrywam:)

M.

Kolleander pisze...

Echch...

Mam nadzieję, że pojawi się jeszcze ten frik Moriarty;] Mimo że nie należy do grupy "new enemies". Chyba że zalicza się go do grupy "old friends":P

martencja pisze...

To ciekawe, bo czytałam kilka bardzo nieprzychylnych opinii na temat tej interpretacji Moriarty'ego. Natomiast mojej przyjaciółce (która jest dla mnie wyrocznią w sprawie Sherlocka literackiego, bo czytała i lubi, a ja tylko czytałam i mi się niespecjalnie podobał, wobec czego prawie od razu go zapomniałam;]), nie podobało się to, że uczynili z niego taką ważną, dominującą całą serię (pośrednio) postać, podczas gdy w literackim oryginale jest on wspomniany bardzo rzadko. Dyskusja z przyjaciółką zaowocowała zresztą teorią na temat tego, dlaczego w tej adaptacji zarówno Sherlock, jak i Moriarty są tacy młodzi. Teoria jest moja, więc przez skromność nie dodam, że jest ciekawa;) Powiem tylko, że bardzo postmodernistyczna:)

Poza tym ta sama przyjaciółka (która określiła kiedyś głos Benedykta jako "podlany miodem pitnym") skomentowała Twoją ilustrację: "piekny:) zwlaszcza te usta."

M.

Kolleander pisze...

Nie czytałam oryginału, więc nie wiem, jak to się do niego ma... Może dzięki temu łatwiej mi się nie złościć na zmiany itp. Poza tym, serial spodobał mi się przede wszystkim ze względu na doznania rozrywkowo-estetyczne i dlatego niecnie popieram rozwój fanservisu!;] I to jest jedna z moich teorii na pytanie, dlaczego oni wszyscy są tacy młodzi. To po prostu serial dla kobiet, no! Pod innymi względami się jeszcze nawet nie zastanawiałam za bardzo. Nie mam ugruntowanego zdania, czy to szczególny przebój ta ekranizacja.

Czy mogłabyś uchylić rąbka swojej teorii? Ciekawa jestem, iksde!

Pomijając fakt, że (może mi się za to dostanie) Benedykt nie jest szczególnie piękny w klasyczny sposób, ale za to taki uroczy!

Co do Twej Koleżanki i ust Benedykta - miło! Co do miodu - bardzo lewisowe określenie, prawie jak "pitne światło":)

martencja pisze...

Ech, w zasadzie to nie jest to jakaś szczególnie wyrafinowana teoria - właściwie dość oczywista, można powiedzieć. Na początku, gdy tylko Sherlock był przedstawiony jako smarkacz, pomyślałam sobie, że to po prostu forma przypodobania się młodemu widzowi. Ale jak i Moriarty okazał się być w podobnym wieku - plus to akcentowanie ich znudzenia jako jeden z motywów przewodnich trzeciego odcinka - sugeruje interpretację, że to taka ponowoczesna młodzież, która nigdy w życiu tzw. prawdziwych problemów nie zaznała, bo wychowała się w czasach pokoju i dobrobytu. Bardzo postmodernistyczne. Znak naszych czasów, można powiedzieć. Poza tym są w podobnym wieku, ponieważ ostatnimi czasy to takie modne, żeby czarny charakter był negatywem głównego bohatera i przekonywał go, że w gruncie rzeczy niewiele się od siebie różnią, w związku z czym główny bohater powinien przeżyć Kryzys. I tyle tej mojej teorii.

M.

Kolleander pisze...

Smarkacz? Czyżby mnie ominął początek filmu?;]

Teoria całkiem słuszna, zwłaszcza o znudzeniu. Dekadencja początku wieku.

@ponieważ ostatnimi czasy to takie modne, żeby czarny charakter był negatywem głównego bohatera i przekonywał go, że w gruncie rzeczy niewiele się od siebie różnią, w związku z czym główny bohater powinien przeżyć Kryzys.

Po prostu musiałam to zacytować. Genialne:D

martencja pisze...

"Na początku" miałam na myśli przez pierwsze dwa odcinki, zanim jeszcze pokazują Moriarty'ego i się dowiadujemy, że i on jest w podobnym przedziale wiekowym. A smarkacz, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni jednak do widoku Sherlocka nieco starszego (nawet sam Benedykt to mówi w jednym wywiadzie), to jak widzę coś takiego niewiele starszego ode mnie, to jednak smarkacz:P

M.