piątek, 29 czerwca 2012

Śnieżka Stewart

Waleczna Śnieżka Stewart. Gdy szła po gnoju, smród się jej nie imał.

Dowiedziałam się wczoraj od Brunelewskiego, że powstaje właśnie ekranizacja "Jasia i Małgosi". Jasia zagra Jeremy "Legolas" Renner. Zastanawiam się, czy nie sprzedać komuś scenariusza do "Roszpunki". Niedawno była już jedna Roszpunka, wiem, ale skoro były już też dwie Śnieżki, a niedługo wchodzi nowe wydanie Spidermana, to dlaczego bym się miała ograniczać akurat tym argumentem? Proszę mi znaleźć jakiś inny.

7 komentarzy:

martencja pisze...

Jest prawdą powszechnie znaną, że Hollywood bardzo często robi filmy w parach. Od lat mnie to zadziwia, choć nie wątpię, że ma jakieś uzasadnienie finansowe (te rzeczy przeważnie mają).

A Śnieżka - no, nie napiszę, że piękna, bo to by źle świadczyło o Twoich umiejętnościach portretowania, dlatego napiszę, że pięknie oddaje charakter postaci:P

A dlaczego ten "Jaś i Małgosia" ma się po "polsku" nazywać "Hansel i Gretchen"??:O

M.

Kolleander pisze...

Jakieś przykłady par? Bo jak na razie kojarzę tylko "Niebezpieczne związki" i "Valmonta".

Hehe:D Dzięki;)

Chyba raczej "Hansel i Gretel". Pewnie dlatego, że jeszcze nie ma polskiego tłumaczenia tytułu i ktoś radośnie samodzielnie przełożył. Podzielam zastanowienie jednego z komentujących: "Nie mogę się doczekać polskiego tytułu :) Jestem ciekaw jak wybrną z tego nasi kochani dystrybutorzy :)"

Zdaje mi się, że np. w anglojęzycznej wersji baśni zachowano niemieckie/grimmowskie imiona (przynajmniej jeśli sądzić po opisach pod rozmaitymi ilustracjami;]). Boję się, że jeśli ktoś powie do uzbrojonego po zęby Rennera "Jasiu", umrę na miejscu:D

Kolleander pisze...

Hmm, teraz do mnie dotarło, że chodzi o Hollywood. Frearsa i Formana chyba nie za bardzo można zaliczyć do Hollywoodu:/ Nie orientuję się. A więc moje przykłady pary filmów są średnio trafione;)

Anonimowy pisze...

Ja mam dwie pary: Armageddon i Dzień zagłady oraz Wulkan i Góra Dentego. Pamiętam je właśnie dlatego, że podawano je jako przykłady takich par :)

martencja pisze...

Były też jeszcze dwa filmy o huraganach - jeden nazywał się "Twister", drugi nie pamiętam, jak. Poza tym, Disney i Dreamworks robią to nagminnie: "Nowe szaty króla" i "Droga do El Dorado", "A Bug's Life" i "Antz", "Monsters Inc." i "Shrek", "Madagaskar" też miał jakiś disneyowski odpowiednik, którego tytułu nie pomnę...

@"Jaś i Małgosia" - tak, ta baśń nazywa się po angielsku "Hansel and Gretel" (nie wiem, skąd mi się wzięła Gretchen...), podobnie jak niemiecki oryginał ("Hänsel und Gretchen"). I o ile rozumiem, że "Jaś i Małgosia" w kontekście takiego ujęcia tematu może brzmieć nieco infantylnie, to, z drugiej strony, twórcy filmu wyraźnie chcą nawiązać do znanej baśni, a jak się tak zmieni ten tytuł to dla polskiego widza się to nawiązanie zrywa. Mi to się nie podoba:/

M.

Kolleander pisze...

Wow, na pierwszy rzut, hmmm, oka nie powiązałabym niektórych przykładów ze sobą :O Ale teraz widzę, że macie rację.

Jeśli film będzie miał w nazwie "Jaś i Małgosia", to ludzie nie będą chodzić na to do kina jako na film akcji, a zabiorą na to dzieci. Nie wypowiadam się w tej chwili ironicznie. Moja złośliwość jest za, ale moja wewnętrzna zasada decorum mówi: yyyyy... Hans i Gretel to przynajmniej imiona dorosłych ludzi;)

martencja pisze...

No ale właśnie chodzi o to, że w oryginale nie są - w oryginale są imionami bohaterami baśni. A to, że ludzie zabierają dzieci na nieodpowiednie filmy, to już insza inszość... Niektórym powinno się zabronić wstępu do kin, chyba:/

M.