czwartek, 1 października 2009

Calleigh


















CSI: Miami.

To kobieta o imieniu, którego nie potrafię zapamiętać. Trochę mnie ona przeraża, bo ma dziwny wyraz twarzy; zupełnie jakby była robotem.

Dymki mi na razie za bardzo nie wychodzą, jak zresztą widać. Następnym razem będę pamiętać, że najpierw się wymyśla tekst, a potem rysuje dymek. A nie odwrotnie.

2 komentarze:

martencja pisze...

Jako bardzo nieuważny widz seriali sensacyjnych i kryminalnych muszę przyznać, że rozwiązanie zagadki niejednokrotnie jawi mi się jako zbliżone do tego:)

M.

Kolleander pisze...

Mam taką impresję na ten temat jako widz sporadycznie uważny;)